Podstawowy element ryzyka wynika tutaj właśnie z braku możliwości przewidzenia wydarzeń na rynku kapitałowym. Zachowania inwestorów są bowiem wypadkową wielu czynników, które decydują o popycie i podaży na określone instrumenty finansowe.
Mimo więc szeroko zakrojonych działań ze strony zarządzających funduszami (odpowiednia analiza od strony fundamentalnej i technicznej, zastosowanie bardzo skomplikowanych narzędzi i modeli inwestycyjnych), sytuacja może się nieco wymknąć spod kontroli nawet wytrawnym ekspertom.
W oszacowaniu przyszłej stopy zwrotu powinniśmy również brać pod uwagę nie tylko zagrożenia rynkowe, ale także obciążenia z tytułu zakupu jednostek i podatku, który w przyszłości będziemy musieli oddać fiskusowi.
Jeżeli więc potencjalnie liczmy na zysk w wysokości 10 proc. z tytułu z inwestycji np. w fundusz agresywny, to pamiętajmy o kosztach prowizji, które zjedzą nam nawet do 4 proc. wartości kapitału. W tej sytuacji wspomniane 10-proc. profity w rzeczywistości stopnieją o wartość opłat i prowizji, które nalicza TFI.