Kredyt we frankach – to było świadome ryzyko

Kategoria: Kredyty
Data: 21-08-2013 r.

Jeszcze 4-5 lat temu ludzie chętnie zaciągali kredyty w obcej walucie. Dziś ponoszą tego konsekwencje. Okazało się bowiem, że bezpieczniej było zaciągnąć zobowiązanie w złotówkach. Spektakularne wyroki sądów w Hiszpanii i Chorwacji dały nadzieję, że da się odzyskać część pieniędzy. W Polsce nie będzie to jednak takie łatwe.

Po okresie względnie ubogim w medialne doniesienia o stanie europejskiej gospodarki ze zdwojoną siłą powrócił temat kredytów walutowych. Stało się tak za sprawą wyroku sądu w Chorwacji, który w powiązaniu z wcześniejszym precedensowym wyrokiem sądu w Barcelonie i kolejnymi zapowiedziami węgierskiego premiera dał nadzieję kredytobiorcom nie tylko chorwackim, ale także z tych państw, w których kredyty we frankach były swego czasu równie popularne.

 

Wspólnymi elementami obydwu wyroków jest uznanie kredytów walutowych za narzędzie spekulacyjne oraz założenie, że zaciągający je kredytobiorcy byli nieświadomi ryzyka, przez co zasługują na specjalną ochronę.

Według sądu w Zagrzebiu ochrona ta ma polegać na zaleceniu przewalutowania kredytu na narodową walutę po kursie z dnia podpisania umowy kredytowej. Sąd hiszpański rozwiązał z kolei umowę skarżącego kredytobiorcy i zobowiązał go do zwrotu tylko pierwotnej kwoty pożyczonego kapitału przeliczonej na euro po kursie z dnia umowy.

Należy podkreślić, że przytaczane wyroki sądów są nieprawomocne, a pozwane banki zapowiedziały wniesienie apelacji. Zanim jednak nastąpią ostateczne rozstrzygnięcia, warto zwrócić uwagę na pewien powstały trend. Tym bardziej, że ton pobrzmiewający z obydwu orzeczeń jest zbliżony do retoryki stosowanej od 2 lat przez Victora Orbana, premiera Węgier, który już w 2011 r. umożliwił rodakom spłatę kredytu denominowanego do franka wg sztywnego kursu, korzystniejszego od kursu rynkowego o ok. 30%.

Nadzieje są żywe i na pierwszy rzut oka uzasadnione, sedno problemu jest bowiem wszędzie takie samo. Klienci, którzy przed kilkoma laty uzyskali kredyt denominowany do franka, dziś wobec osłabienia narodowych walut borykają się ze spłatą znacznie wyższych rat niż w dniu zawierania umowy. Jednocześnie wysokość kredytu niejednokrotnie przewyższa wartość zabezpieczenia hipotecznego.

Wobec powyższego nasuwa się zasadnicze i oczywiste pytanie czy scenariusz hiszpańsko – chorwacki czy też może węgierski jest możliwy na polskim gruncie? Najmniej prawdopodobna wydaje się interwencja polityczna. Trzeba pamiętać, że problem niespłacanych w Polsce kredytów nie przekracza 3% wobec aż 30% na Węgrzech. Stąd też działania rządu w Budapeszcie mają szeroką społeczną aprobatę i są niewątpliwie oczekiwane. Oczywiście nie wiadomo, jaka będzie reakcja 700 tys. Polaków posiadających kredyty we frankach, kiedy ich raty wzrosną na tyle, aby uniemożliwić ich spłatę. Tym bardziej trudno przewidzieć potencjalne działania rządu, który może wykorzystać różne narzędzia do rozładowania potencjalnego kryzysu podobnego do tego na Węgrzech. Jednak w tym momencie wezwania do zajęcia się poprawą losu tzw. frankowców płyną dość nieśmiało tylko z ław opozycji.

Bardziej przewidywalna wydaje się być potencjalna walka z kredytami walutowymi w sądach. Trudno bowiem oczekiwać, aby możliwe było zakwestionowanie umów kredytowych na podstawie twierdzenia o braku świadomości ryzyka kredytobiorców wybierających kredyty walutowe. W świetle obowiązującej od 2006 r. Rekomendacji S wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego banki oferujące kredyty walutowe, w tym we frankach, miały obowiązek informowania o konsekwencjach wahania kursów walutowych oraz stóp procentowych oraz o ich wpływie na wysokość raty. Banki były także zobligowane do prezentowania przyszłym kredytobiorcom w pierwszej kolejności ofert kredytów w złotówkach.

Co prawda podobne zalecenia obowiązywały w Chorwacji, jednak nie przeszkodziło to sądowi w Zagrzebiu uznać, że polityka informacyjna banków była niewystarczająca czy też zbyt zawiła. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wyrok chorwackiego sądu jest odpowiedzią na silne społeczne oczekiwanie ponad 100 000 Chorwatów zrzeszonych przeciwko bankom. Potencjalne straty 8 pozwanych banków miałby zatem być rekompensatą za wprowadzenie przez nie do powszechnego użytku wysoce ryzykownych produktów, które niewątpliwie pogłębiły odczuwalność skutków kryzysu gospodarczego. Pytanie tylko czy banki rzeczywiście są winne osłabienia kursów narodowych walut względem franka, czy, podobnie jak kredytobiorcy, są tylko podmiotami rynku finansowego i podlegają zachodzącym w nim zmianom?

Jednak polskim potencjalnym skarżącym kredytobiorcom będzie bardzo trudno wykazać, że świadomość ryzyka wynikała z niedopełnienia przez banki obowiązku informacyjnego, a nie po prostu z niedostatecznej wiedzy. Jeśli obowiązek informacyjny wobec klienta bank wykonał prawidłowo, to trzeba uznać, że kredytobiorca liczył się z tym, że rata jego kredytu może ulec podwyższeniu bądź też obniżeniu w zależności od relacji PLN do CHF. Na tym właśnie polega istota ryzyka walutowego.

Niewątpliwie w świetle ostatnich medialnych doniesień będziemy świadkami dyskusji czy Polacy zadłużeni we franku powinni pójść śladami Chorwatów, jednocząc się w walce z bankami lub wzywając na pomoc instytucje państwa. Aby ocenić zasadność postawy roszczeniowej wobec banków, należy odpowiedzieć na pytanie czy w przypadku odwrócenia perspektywy – gdyby kurs franka drastycznie spadł, a wraz z nim rata kredytu – to czy byłaby to podstawa do rewizji umowy kredytowej?

Łukasz Ciołko, doradca kredytowy Salomon Finance


Zobacz także:

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Nie masz konta? Zarejestruj się »

Zobacz także

Haczyki na lokatach bankowych

pobierz

Oszczędzanie na rachunkach

pobierz

Wiesz jak pomnażać kapitał na FOREX

pobierz

Tajemnice sukcesu najbogatszych inwestorów

pobierz

Polecane artykuły

Array ( [docId] => 25047 )
Array ( [docId] => 25047 )