Wykładnia prawna jest jasna i przejrzysta. E-papierosy nie podlegają przepisom Ustawy o ochronie zdrowia, ponieważ nie są wyrobem tytoniowym. I nie trują. Zatem pracownik, który pali e-papierosa w pracy, nie łamie zakazu palenia. E-papierosy to jedynie imitacja prawdziwego papierosa, dzięki której uzależnieni walczą z „papierosowym odruchem”. Pracodawca mógłby zabronić używania e-papierosów, gdyby wydychane po ich użyciu powietrze zawierał szkodliwe substancje. Badania potwierdziły jednak, że e-papierosy są wolne od podobnych związków. Osoby korzystające z e-papierosów wydychają parę wodną, zatem współpracownicy osób używających e-papierosów nie są narażeni na bierne palenie. E- papieros może więc spokojnie sobie dymić.
Skąd ten trend
Jeszcze nie tak dawno właściciele firm byli zobowiązani do stworzenia osobom uzależnionym od tytoniu wydzielonych miejsc na terenie zakładu pracy. W firmach musiały być palarnie, odpowiednio urządzone, wentylowane. Regulowały to przepisy o pomieszczeniach higieniczno-sanitarnych (takich jak wspomniane wyżej palarnie, ale także np.: jadalnie, szatnie, toalety, pomieszczenia do prania czy odpylania odzieży). Jednakże w drugiej połowie 2011 roku prawna definicja pomieszczeń higieniczno-sanitarnych została zmieniona. W konsekwencji palarnie przestały pod nią podlegać, tym samym ich istnienie w firmach przestało być obowiązkowe. Stąd w firmach, w których nie ma palarni i istnieje zakaz palenia wyrobów tytoniowych, niektórzy pracownicy szukając wyjścia, zaczęli sięgać po e-papierosy.