Cel wydaje się być dosyć jasny: uzupełnienie informacji o tym, jaki zysk spółka generuje (raportowanie finansowe) – o informacje, w jaki sposób go generuje; czy realnie buduje wartość dodaną, czy tylko ją transferuje. Mówiąc inaczej, czy wartość jest realnie tworzona, czy też powstaje kosztem „okradania” szeroko rozumianego otoczenia (np. pracowników, czy środowiska naturalnego).
Stosunkowo łatwo jest bowiem poprawić wyniki ekonomiczne, kiedy zamiast zrównoważonego podejścia do ochrony środowiska, firma nastawia się na jego prostą eksploatację.
Firma transparentna
Stąd chęć ujęcia raportowania kwestii niefinansowych w znormalizowane ramy, które uczyniłyby działanie biznesu bardziej transparentnym. Dążenie do tego, by w konsekwencji urealnić prezentowany obraz spółek i ich wyników finansowych. Zwłaszcza to drugie, wydaje się być niezmiernie ważne, z ekonomicznego punktu widzenia. Część ekonomistów wprost mówi o niedoskonałości rynku, któremu pewne aspekty działalności po prostu umykają, co w konsekwencji prowadzi do nieracjonalnych decyzji w dłuższym horyzoncie czasowym.
Niemniej wycena dóbr nierynkowych (np. życie i zdrowie ludzi, dziedzictwo przyrodnicze i historyczne) jest nie tylko niezmiernie trudna, ale też rodzi wiele kontrowersji. Wciąż zbyt często są one de facto pomijane, czyli tak naprawdę wyceniane z zerową wartością.
Warto odwołać się tu również do tzw. dóbr publicznych, czyli takich z
których możemy korzystać bezpłatnie i bez ograniczeń (np. atmosfera).
Niestety, darmowość oznacza najczęściej coś, co ekonomiści zwykli
określać mianem „tragedii wspólnego pastwiska”, czyli bezkrytyczną
eksploatację i dewastację, w imię optymalizacji indywidualnych
interesów. O tym, że teoria przekłada się na praktykę, może najlepiej
świadczyć to, że jako ludzkość stanęliśmy najprawdopodobniej na progu
globalnej katastrofy ekologicznej.
Nagroda za zachowanie
Oczywiście, nie sposób przeanalizować tej problematyki, w tym miejscu – szczegółowo. Nie są to też problemy nowe. Zostały one wspomniane, ponieważ publiczne raportowanie ma na celu ujawnienie zachowań poszczególnych spółek. W konsekwencji – nagradzanie tych, które „nie idą na skróty”.
Niemniej, choć w niektórych krajach raportowanie wybranych kwestii niefinansowych staje się obligatoryjne, to jednak generalnie jest ono wciąż dobrowolne. Dlatego też, ci którzy mają najwięcej na sumieniu i tak nie raportują.
Problemem jest utrzymywanie jednolitych standardów i porównywalności raportowania, ze względu choćby na zróżnicowania międzynarodowe, czy bardzo duże odrębności branżowe. Przykładowo, zupełnie co innego będzie kryło się pod pojęciem „bezpieczeństwa produktu” w branży telekomunikacyjnej (np. kwestia pól elektro-magnetycznych), co innego w drogownictwie (np. system szczelnych rowów i separatorów, chroniący naturalne cieki wodne przed skażeniem substancjami ropopochodnymi), a jeszcze czymś innym w bankowości (np. przysłowiowy już, drobny druk w umowach).
Łańcuch odpowiedzialności
Znakomita większość raportów opiera się na „Wytycznych do
raportowania kwestii zrównoważonego rozwoju”, opracowanych przez Global
Reporting Initiative. W chwili obecnej toczą się prace i dyskusja nad
ich kolejną, czwartą już wersją. To, co widać na pierwszy rzut oka,
porównując nowe wytyczne do obecnie obowiązującej wersji, to
zdecydowanie rosnący nacisk na:
- kwestie związane ze społeczną odpowiedzialnością biznesu w łańcuchu dostaw, tj. współodpowiedzialności za działania dostawców,
- twarde dane liczbowe.
Same kierunki wydają się być jak najbardziej zasadne, zwłaszcza
jeżeli spojrzymy na zmiany zachodzące we współczesnym świecie. Chodzi
przede wszystkim o tendencje skracania się łańcucha wartości, tj.
wirtualizacji firm. Niegdyś przedsiębiorstwa dążyły do kontrolowania
większości faz produkcji. Dziś odwrotnie, to co nie stanowi sedna ich
kluczowych kompetencji lub to, co inni mogą zrobić taniej – starają się
podzlecać.
W efekcie, produkt jest sumą pracy wielu podwykonawców, a tym samym
to, na ile powstał on w sposób odpowiedzialny, również zależy od więcej
niż jednego wytwórcy. Z kolei dążenie ku liczbom, czyni raportowanie
„twardszym” i utrudnia kreatywność specom od wizerunku.
Dlatego też należy zadać sobie pytanie, czy efekt uszczegóławiania
pożądanych informacji nie będzie odwrotny od zamierzonego. Łatwo bowiem
zgłaszać nowe oczekiwania odnośnie danych, jakie firma mogłaby pokazać,
ale trzeba mieć świadomość, że każda kolejna informacja, to czyjeś
zaangażowanie i rosnące koszty raportowania. Część firm może uznać, że
stają się one powoli zbyt wysokie, w stosunku do korzyści jakie płyną z
bycia transparentnym.
Jacek Dymowski
Zobacz również: Nowoczesne technologie szansą na upowszechnienie CSR