Ta położona o 300 km od miasta Fortaleza, stolicy stanu Ceará w północno-wschodniej Brazylii, plaża należy bez wątpienia do jednych z najpiękniejszych na świecie. Jeszcze 20 lat temu była to nieznana prawie nikomu skromna, rybacka wioseczka, do której nikomu nawet nie przyszłoby do głowy zatelefonować. Sama elektryczność została tu doprowadzona dopiero w 1998 r.!
Pomimo iż w ostatnich latach znacznie rozwinęła się infrastruktura turystyczna, to jednak Jericoacoara na szczęście cały czas pozostaje względnie nietknięta przez cywilizację, głównie z racji założonego tu Parku Narodowego o powierzchni prawie 7 tys. ha.
Krajobraz jest zaś niczym z bajki: wyściełane drobnym, białym piaskiem plaże, pagórkowate wydmy oraz wynurzające się z turkusowego morza laguny stanowią tło dla fantastycznego wypoczynku. Ale wspaniałości natury nie są jedynym wabikiem przyciągającym turystów w te piękne rejony.
Jericoacoara to także idealne miejsce dla uwielbiających wszelkiego rodzaju sporty wodne: surfing, windsurfing, kitesurfing oraz nowość – sandboard. Jest to jazda na desce (podobnej do snowboardowej, jednakże nieco krótszej) po stromo opadających do morza piaszczystych wydmach.
Codziennie o godzinie 5.00 po południu całe miasteczko z reguły pustoszeje, gdyż wszyscy idą oglądać zachód słońca – każdego dnia inny i tak niepowtarzalny, że nigdy nie można się nim znudzić. Koniecznie trzeba wspiąć się na samą górę najwyższej wydmy zwanej Duna do Pôr-do-Sol („Wydma Zachodzącego Słońca”) i tam, z wysokości 30 m, rozkoszować się zapierającym dech w piersiach widokiem. Już o 5:30 bowiem słońce zanurza się w oceanie, a wszystkie wydmy dookoła zmieniają kolory - z bladożółtego, przez różne odcienie pomarańczowego, po brzoskwiniowy róż i intensywną czerwień.
Warto zakotwiczyć się tutaj na co najmniej tydzień. Niektórym z was 7 dni takiego leniwego plażowania niewątpliwie wyda się nudne, jednak naprawdę nie sposób jest ogarnąć ogromu piękna tego cudownego miejsca w krótszym czasie!
