Na rynkach finansowych zawrzało po doniesieniach o tym, jakoby największe chińskie instytucje finansowe miały problemy ze złymi kredytami. Po raz kolejny odżyły demony związane z obawami o stabilność tamtejszego sektora bankowego.
Według agencji Bloomberg wartość złych pożyczek, które banki będą musiały odpisać wzrosła 3-krotnie w okresie pierwszego półrocza, co sprawia, że będą musiały one zostać dokapitalizowane albo znikną z rynku. Ten ostatni scenariusz jest mało prawdopodobny, ale rynek ma prawo obawiać się o skalę problemu, gdyż nie wszystko mogło zostać ujawnione.
Zamieszanie potęguje fakt, że mimo działań władz ostatnie próby powrotu na ścieżkę silnego wzrostu nie są zbyt udane.
A tymczasem w Stanach Zjednoczonych…
Rozczarowujący odczyt Departamentu Pracy USA (NFP na poziomie 148 tys., ale przy rewizji w górę danych za sierpień do 193 tys. i spadku stopy bezrobocia do 7,2 proc.) doprowadził do wyraźnego osłabienia dolara. Zwłaszcza, że inwestorzy zakładają, że dane za październik, które poznamy 8 listopada, raczej nie będą lepsze. Stąd też oczekiwania, że FED mógłby zredukować skalę QE3 w grudniu, wyraźnie spadły i przesunęły się na marzec, a nawet czerwiec 2014 r.
Teoretycznie, zatem rynek dostał mocne argumenty do dalszego spadku dolara, o ile po drodze nie pojawią się dodatkowe czynniki, które mogą osłabić ten trend. Informacje z Chin mogą być takim impulsem, zwłaszcza, że sprawa złych długów będzie wracać, a inwestorzy będą uważniej przyglądać się chińskim danym i podstawom wzrostu gospodarczego.
Chiny, a sprawa niemiecka
Warto będzie też spoglądać na strefę euro – zobaczymy jak będzie się finalizować sprawa wielkiej koalicji w Niemczech (CDU/CSU z SPD).
Być może warto zacząć zadawać sobie pytanie, na ile Niemcy powinni obawiać się potencjalnych problemów w Chinach. Ostatnie zwyżki notowań euro (w relacji do USD, ale i też JPY) mogą zwiększyć spekulacje rynku, związane z potencjalnymi działaniami Europejskiego Banku Centralnego podczas posiedzenia w listopadzie (zwłaszcza, gdyby najbliższe PMI i IFO były słabsze).
Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ
Zobacz także: