Zacznijmy od:
- Układania listy zakupów tradycyjnie na kartce lub na komputerze/tablecie. Niech znajdą się na niej produkty, które wykorzystamy w kuchni w najbliższych 1-2 tygodniach. W ten sposób zredukujemy do minimum konieczność dokupywania brakujących produktów np. chleba czy masła.
- Róbienia i uzupełniania na bieżąco zapasów: mąki, soli, cukru, herbaty, kawy i wszystkiego tego, co ma tendencje do szybkiego „wychodzenia” czyli bycia zjadanym.
- Mrożenia wszystkiego, co się da: pieczywo - chleb (wcześniej pokrojony na kromki) oraz bułki – po rozmrożeniu, które zabiera najwyżej kilka minut - na przykład czas, gdy rano bierzesz prysznic - jest tak samo świeże jak z piekarni. Zamrażajmy też poporcjowane mięso, ryby, owoce sezonowe (opisane, w oddzielnych woreczkach). Z zamrożonych owoców ugotujemy potem smaczny, błyskawiczny kompot, unikając "zabawy" z "zamykaniem lata" w słoikach, co jest koszmarnie pracochłonne. Warzywa powinny być pokrojone i zblanszowane (to oznacza włożenie na chwilkę do wrzątku, a potem opłukanie ich zimną wodą). Zamrażajmy poza tym: nadmiar blatów usmażonych albo kupnych naleśników, które możesz poskładać na cztery i zafoliować, rosół czy wywar z warzyw mogący stanowić bazę do zupy albo nadmiar sosu pomidorowego z kartonika czy puszki – w plastikowych pojemnikach.
- Przewertowania książki kucharskiej, wybierzmy z niej najmniej pracochłonne, a zarazem odpowiadające naszym gustom kulinarnym, przepisy i trzymajmy „pod ręką” tak, aby nie trzeba potem tracić czasu na ich szukanie.