Po pierwsze, ważną kwestią jest utrzymanie w ryzach własnych potrzeb konsumpcyjnych. Jeżeli bowiem mamy na koncie co miesiąc 3 tys. zł wpływów z tytułu wykonywanej pracy i bank przyzna nam dodatkowy limit np. 10 tys. zł, to od razu pojawia chęć zrealizowania dodatkowych zakupów.
Wówczas każde sięgnięcie po linię kredytową będzie wiązało się z kosztami w postaci naliczanych przez bank odsetek. Jeżeli limit wykorzystamy maksymalnie, musimy mieć pewność, że deklarowane przez nas wpływy (warunek przy podpisywaniu umowy kredytowej) pojawią przed końcem miesiąca.
W przeciwnym razie stracimy zdolność do bieżącego regulowania odsetek. Jeżeli spodziewamy się, że nasz pracodawca może opóźnić wypłatę o kilka dni, lepiej zostawmy na koncie pewną rezerwę.
Choć zdarza się sytuacja, że osoby, które wystąpią o dodatkowy limit w koncie, po prostu z niego nie korzystają. Traktują taki kredyt jako rodzaj zabezpieczenia na czarną godzinę bądź zastrzyk gotówki, który może zostać wykorzystany na jakąś wyjątkową okazję do zakupów.
Drugi, istotny aspekt to konstrukcja kredytu odnawialnego, niektóre banki wymagają spłaty całego kapitału w jednym momencie, czyli po roku od jego zaciągnięcia. Często, korzystając z tak wygodnego narzędzia finansowania naszych potrzeb, możemy zapomnieć o tym właśnie terminie.