Ministerstwo zajęło takie stanowisko w odpowiedzi na zapytanie jednego z posłów, który powoływał się na przypadek ze swojego okręgu wyborczego – Olkusza. Tam na jednym ze skrzyżowań doszło do dwóch wypadków, które według służb ratunkowych zostały spowodowane właśnie przez kamery.
Kierowcy zbliżający się do skrzyżowania w ostatniej chwili zauważali kamery i przy zmianie świateł hamowali ostro, aby nie narazić się na mandat za przejazd na czerwonym świetle. Wówczas dochodziło do kolizji z kierowcami jadącymi z tyłu, którzy nie zdążyli zareagować na nagłe hamowanie. Poseł zwrócił uwagę na to, że przed zwykłymi fotoradarami rejestrującymi przekroczenie prędkości ostrzega kierowców znak D-51 (automatyczna kontrola prędkości). Przed kamerami rejestrującymi przejazd na czerwonym świetle nie ma żadnych znaków informacyjnych.