Fundusze zrównoważone mają być swego rodzaju uniwersalnym narzędziem, które w dłuższym terminie pozwala osiągać odpowiednio wysoką stopę zwrotu i jednocześnie ochraniać kapitał przed falami rynkowej dekoniunktury.
Chodzi o to, aby część portfela zbudowana z akcji giełdowych spółek, pracowała możliwie wydajnie i generowała zyski w okresie wzrostów cen. Pamiętajmy jednak, że taki cykl wzrostowy nie trwa wiecznie i w końcu musi nadejść większa przecena.
I na tą właśnie przecenę lekarstwem ma być część portfela zbudowana z papierów dłużnych. Mają one za zadanie ochronić kapitał w okresie spadków. Oczywiście w takim układzie (przy portfelu zbudowanym np. w 50 proc. z akcji i obligacji) nie da się całkowicie zapobiec ewentualnej przecenie.
Jednak przy odpowiednim rozproszeniu gotówki można ograniczyć zakres strat i tym samym zabezpieczyć się przed nadchodzącym załamaniem.
Pamiętajmy też, że w okresie doskonałej koniunktury i dynamicznego wzrostu cen na rynku akcji, fundusze zrównoważone nie przyniosą nam już tak dużych zysków, jak fundusze agresywne.