Wychodząc naprzeciw tej potrzebie, Microsoft wprowadził tryb pracy Windows dla gier. W aktualizacji Creators Update – wprowadzono dedykowany tryb grania, w którym nie tylko pulpit Windowsa 10 zostaje schowany w tle, lecz jednocześnie wszystkie niepotrzebne do trybu grania aplikacje i usługi zostają zdezaktywowane. Działa to w następujący sposób. Dotychczas gra była tylko jednym z wielu procesów i musiała dzielić wydajność z innymi programami i procesami w tle. Jeżeli natomiast aktywujemy tryb grania, to Windows 10 przydzieli grze możliwie wiele mocy procesora i zoptymalizuje kartę graficzną do maksymalnej wydajności. Jeżeli procesor ma na przykład osiem rdzeni, to w zależności od innych otwartych aplikacji do sześciu z nich zostaje zarezerwowane na grę. Ustawienie to znajdziemy po kliknięciu w [Windows] + [I], klikając na Granie. Standardowo ten tryb jest już włączony, zatem nasz komputer dostosuje wydajność, gdy tylko uruchomimy grę.
Więcej wydajności dzięki trybowi grania
Jeżeli chcemy grać na swoim komputerze, to potrzebujemy pełnej mocy. W trakcie gry nie jest nam potrzebny skaner antywirusowy czy inne programy, które korzystają w tle z wartościowych zasobów i obniżają częstotliwość odświeżania obrazu oraz przyjemność z grania.
Podsumowanie: ale co naprawdę daje tryb grania? Testy wykazują, że z leniwych komputerów nie zrobi bolidów – ale z pewnością można zaobserwować mały wzrost mocy. Przede wszystkim w słabszych systemach gry pracują trochę płynniej. Na mocniejszych komputerach efekt znika prawie zupełnie. Można zatem spokojnie pozostawić włączony tryb grania, gdyż nie ma z tego powodu negatywnych oddziaływań dla innych programów.
Zobacz także:
Tagi: firma, komputer w firmie
