Sytuacja jest o tyle kłopotliwa, że stosowne regulacje są umiejscowione w wielu aktach prawnych i niezbędna jest ich wnikliwa weryfikacja. Po pierwsze, podstawowe przepisy wynikają z ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Niewątpliwie jednak kluczowym aktem prawnym regulującym to zagadnienie jest Kodeks karny, który wprowadza wiele przestępstw dotyczących rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych. Także nowa ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych z 2 marca 2020 r. nie pozostaje bez znaczenia.
Odpowiadając na to pytanie, należy poczynić kluczowe zastrzeżenie już na samym początku – czy w momencie kontaktu z lekarzem istniały jakiekolwiek objawy wskazujące na koronawirusa lub podejrzenie koronawirusa. Ponadto musi to dotyczyć lekarza zatrudnionego w szpitalu. W takim przypadku możliwe jest ryzyko wynikające z potencjalnej odpowiedzialności karnej, tj. art. 160 par. 2 Kodeksu karnego, tj. narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo w sytuacji, w której ciążył szczególny obowiązek opieki, w tym przypadku w ramach relacji pacjent-lekarz.
Do pomyślenia jest również sytuacja, w której dojdzie do kwalifikacji kumulatywnej i w takim przypadku lekarz będzie jeszcze odpowiadał z tytułu narażenia, tj. za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób.
Takiej odpowiedzialności nie będzie poniesie natomiast dentysta, ortopeda czy fizjoterapeuta, do których udamy się z prywatną wizytą w związku z naszymi dolegliwościami.
Absurdalne byłoby rozszerzanie granic tej odpowiedzialności, aczkolwiek niewykluczone. Odpowiedzialność dyscyplinarna przedstawia się w tym przypadku podobnie, ale z pewnością jest dalej idąca, jako oparta na etycznych podstawach wykonywania zawodu.