Wynika to z faktu, że twórcy często nie pojmują różnicy pomiędzy prawem do autorstwa i oznaczania utworu własnym imieniem i nazwiskiem, a korzystaniem z utworu. Tymczasem o ile autorstwo i oznaczanie imieniem i nazwiskiem stanowią niezbywalne i nieograniczone w czasie prawa autora do więzi z utworem zgodnie z art. 16 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, o tyle prawo do korzystania jest - zgodnie z art. 17 ustawy - prawem majątkowym, przez co podlega przeniesieniu na inne podmioty.
Jeżeli zatem doszło do prawidłowego przeniesienia autorskich praw majątkowych na ich nabywcę, twórca nie może korzystać z utworu w sposób komercyjny. Wydaje się to jasne i najczęściej nie wzbudza wątpliwości. Dlaczego zatem połączenie klarownej dla wszystkich regulacji prawno-autorskiej ze słowem „portfolio” wzbudza tak znaczne kontrowersje?
Wynika to bowiem z niezrozumienia istoty jego prezentacji. Należy przyjąć, że twórca - prezentując zestawienie swoich dokonań i osiągnięć - stara się przedstawić potencjalnemu zleceniodawcy z jak najlepszej strony. Jednocześnie zleceniodawca ma możliwość wyrobienia sobie opinii na temat istotnych dla niego umiejętności i zdolności twórcy oraz oceny czego może oczekiwać po stworzonych przez niego utworach. Proces ten jednak w domyśle pozostawia możliwość zawarcia umowy pomiędzy stronami na podstawie zaprezentowanych utworów (prowadząc do oczywistego wzbogacenia sfery ekonomicznej twórcy).