Nie, nie jest. Nieprawdą jest, iż „ściąganie” muzyki czy filmów stanowi kradzież w rozumieniu przepisów Kodeksu karnego. Kradzieżą jest przywłaszczenie cudzej rzeczy ruchomej lub uzyskanie cudzego programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. W tym świetle pobieranie plików muzycznych lub audiowizualnych nie może być kwalifikowane jako przestępstwo w rozumieniu Kodeksu karnego.
Możliwość pobierania z Internetu plików statuuje ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych w art. 23 ust. 1, zgodnie z którym bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego.
Jeżeli zatem utwór został rozpowszechniony, to znaczy udostępniony publiczności za zgodą twórcy, to bez znaczenia dla możliwości skorzystania z uprawnień nadanych przez art. 23 ust. 1 ustawy jest fakt, iż do kolejnych rozpowszechnień doszło już bez tej zgody. Ustawa nie nakłada bowiem na użytkownika Internetu obowiązku dołożenia jakiejkolwiek staranności w celu zweryfikowania zgodności rozpowszechniania utworu z wolą jego twórcy.
Należy jednak pamiętać, iż po pierwsze korzystanie z utworu w ramach dozwolonego użytku nie może służyć do celów zarobkowych, a po drugie nie można dalej udostępniać utworu, z wyjątkiem kręgu osób, z którym pozostaje w związku osobistym.
To właśnie udostępnianie w sieci plików, a nie ich pobieranie, stanowi naruszenie praw autorskich. Tożsame traktowanie tych dwóch czynności wynika prawdopodobnie z niezrozumienia zasad działania popularnych programów operujących w modelu komunikacji sieciowej P2P (peer-to-peer).