Przytoczone uregulowanie nastręcza wiele trudności, gdyż sądy każdorazowo muszą ocenić, czy lepiej dla dziecka jest wychowywać się w poróżnionej rodzinie, bo brak orzeczenia rozwodowego nie zmusi przecież małżonków do dalszego wspólnego życia, czy w formalnie rozwiązanym małżeństwie. Sąd musi wybrać „mniejsze zło”, kierując się prawidłowym rozwojem dziecka.
Również niejednokrotnie Sąd Najwyższy zajmował się tą kwestią. W wytycznych z 1968 roku, które nadal są aktualne, stwierdził, że mając na uwadze dobro dziecka, należy ocenić czy rozwód nie spowoduje osłabienia więzi dziecka z tym rodzicem, z którym nie będzie stale zamieszkiwać, oraz czy rodzic ten będzie prawidłowo wykonywał swoje obowiązki rodzicielskie.
Okolicznością przemawiającą za nie orzeczeniem rozwodu, jest także postawa rodziców wobec kwestii wykonywania w przyszłości władzy rodzicielskiej. Jeżeli prezentują oni rozbieżne stanowiska, gdy każdy z nich chce, aby pieczę nad dzieckiem powierzono właśnie jemu, jednocześnie uniemożliwiając ingerencję drugiego rodzica, to sąd nie wyda wyroku rozwodowego, jeżeli dojdzie do przekonania, że utrzymanie obecnego stanu rzeczy będzie dla dzieci bardziej korzystne.