Walka o rynek zbytu oznacza dla przedsiębiorstw coraz niższe ceny produktów, tym samym mniejsze zyski. Firmy starają się wytwarzać produkty/świadczyć usługi lepiej i taniej. Kładą więc nacisk na podkręcanie efektywności i tną koszty – ale w końcu każda dociera do masy krytycznej. Zyski – mimo czynionych wysiłków – wciąż spadają. Menedżerowie stają więc na głowie, żeby wyróżnić swoją ofertę na tle konkurencji oraz zdobyć nowych klientów, kusząc innowacyjnością.
Problem w tym, że w rzeczywistości mało który przedsiębiorca dysponuje konkretnymi narzędziami, które pozwalają na systemowe tworzenie innowacji – teraz i w przyszłości. Koncepcja autorstwa W. Chan Kima oraz Renee Mauborgne, zaproponowana w książce pt. Strategia Blue Ocean. Jak stworzyć wolną przestrzeń rynkową i sprawić, by konkurencja stała się nieistotna może być próbą odpowiedzi na pytanie, jak sobie radzić.
Idea Strategii Blue Ocean
Strategia Blue Ocean (oryg.: Blue Ocean Strategy, w skrócie BOS) jest alternatywą wobec standardowych koncepcji walki konkurencyjnej oraz wyniszczających wojen cenowych. Dla uplastycznienia obrazu posługuje się metaforą czerwonego i błękitnego oceanu.
Czerwony ocean reprezentuje wszystkie te rynki, które zostały odkryte i zagospodarowane, w których panuje walka o każdy procent udziału w tym „torcie” i gdzie zasady zostały już ustalone i generalnie są respektowane przez graczy. Zwykle sprowadzają się do konieczności szukania kompromisu między wartością dla klientów a kosztami dla firmy, co prowadzi do wyboru między wysoką jakością a niską ceną.
Błękitny ocean z kolei, to poszukiwanie wolnej przestrzeni – rynków jeszcze nie odkrytych, takich które dopiero mają być zdefiniowane. Tym samym oznacza stwarzanie i przechwytywanie nowego popytu, ustalanie nowych zasad oraz kwestionuje konieczność dokonywania wyboru między tanim a dobrym. Umożliwia firmie realizację dążenia do wyjątkowości, ale przy niskich kosztach.
Główne założenie Strategii Blue Ocean jest więc genialnie proste: zamiast walczyć na ukształtowanym, konkurencyjnym rynku, zaoferujmy coś, czego nie oferuje nikt inny, o czym jeszcze nikt nie pomyślał, na co zapotrzebowanie można dopiero wygenerować. Sami ustalimy reguły i przynajmniej na początku będziemy monopolistami. Dzięki temu zyskamy najwięcej – możliwość zarówno dochodowego, jak i szybkiego wzrostu.