Bycie moralnym przywódcą wcale nie jest łatwe. Na jednostkę działa wówczas cały szereg psychologicznych mechanizmów, zwykle nieuświadamianych, a związanych m.in. ze sprawowaniem władzy, dominacją czy agresją. Ci menedżerowie, którzy tę władzę posiadają, błyskawicznie zmieniają swoje postawy, a nawet na trwałe cały system wartości.
Dużo zależy od osobistych cech i stylu kierowania danej osoby. Jak pisał Leszek Kołakowski, „(…) każdy by chciał, by inni ludzie zachowywali się tak, jak on uważa za właściwe, a to znaczy: albo zgodnie z jego poczuciem sprawiedliwości, albo dla niego najkorzystniej.”; „(…) posiadanie władzy bardzo często – choć nie bezwyjątkowo – korumpuje ludzi, ponieważ ludzie, którzy przez długi czas cieszyli się jakimś znacznym zakresem władzy mają w końcu poczucie, że władza należy im się na mocy porządku natury, podobnie jak władza dawnych monarchów miała być z boskiego nadania”.
Prawo silniejszego
Badania z dziedziny przywództwa i władzy przeprowadzone w latach 80. ubiegłego wieku przez pioniera tej dziedziny, Davida Kipnisa, pokazały, że władza może bardzo negatywnie oddziaływać na społeczne funkcjonowanie osób ją sprawujących. Menedżerowie i generalnie osoby na wysokich stanowiskach znacznie chętniej i częściej usiłują wywierać wpływ na tych znajdujących się niżej w hierarchii, manipulować nimi, aby zrealizować własne cele i interesy. Znacznie łatwiej odmawiają innym kompetencji, zdolności, gorzej ich oceniają i traktują. Władza może uzależniać niczym nałóg – posiadanie jej i wykorzystywanie skutkuje odczuwaniem psychicznej przyjemności, wyższą samooceną i poczuciem kontroli nad otoczeniem.