Mauritius - Sega na wyspie herbacianej

Kategoria: Kraje
Autor: Ławecki Tomasz
Data: 06-07-2012 r.

Mauritius, oddalony o ponad 2 tys. km od brzegów Afryki, uchodzi za rajską wyspę, której zalety docenił autor „Przygód Tomka Sawyera” Mark Twain. Ciepły klimat, bujna roślinność, luksusowe hotele przyciągające gwiazdy filmowe i przyjaźni mieszkańcy – Hindusi, Chińczycy, Kreole, przybysze z Afryki, Madagaskaru i Europy – to tylko niektóre atrakcje wyspy herbacianej.

Wieczorem rozbrzmiewają gorące rytmy segi. Narodowy taniec mieszkańców Mauritiusa żywiołowością przypomina brazylijską sambę. A i historia narodzin segi jest podobna. Sięga czasów, gdy koloniści zwozili na wyspę niewolników z Afryki. Po ciężkim dniu pracy Afrykanie spotykali się na plażach, rozpalali ogniska, a z tęsknoty za utraconą ojczyznę śpiewali i tańczyli.

Życie na Mauritiusie przypomina nieustający festyn. W weekendy rodziny ciągną do parków, aby posiedzieć w cieniu palm, spożyć przy ognisku posiłek i pośpiewać przy dźwiękach gitary.

Chińczycy składają w pagodach ofiary, strzelają z petard, aby odpędzić złe duchy, a młodzież przebrana w kostiumy legendarnego smoka tańczy na ulicach i placach. Podczas święta Cavadee, Hindusi zawieszają na drewnianych łukach dzbany z mlekiem i wędrują ze statuą syna boga Shivy – Mourougana. A wieczorem kąpią się w mleku, symbolizującym dar życia.

Mauritańczycy wierzą, że wyspa połączona jest kraterami z Madagaskarem. W kawiarni serwują sałatkę z serca palmy, czyli z jej delikatnego miąższu, a ponadto waniliową herbatą po kreolsku, z rumem. Danie królewskie stanowią wędzone marliny. Olbrzymy, kojarzące się z połowami Ernesta Hemingway’a na Atlantyku, żyją też w Oceanie Indyjskim. A filety smakują tak, że palce lizać.

W stolicy wyspy, Port Louis, w dawnej poczcie urządzono muzeum filatelistyczne. Zamiast „Błękitnego Mauritiusa”, marzenia filatelistów z całego świata, widnieje jednak jego kopia. Cztery ocalałe znaczki, z których dwa kupił rząd Mauritiusu, to dziś białe kruki na aukcjach filatelistycznych osiągające cenę ponad miliona dolarów.

Skąd tak wygórowana cena? Gubernator zamierzał wydać bal z okazji urodzin królowej Wiktorii. Przed zaplanowaną w 1848 r. imprezą wysłał zaproszenia. Na kopertach umieścił znaczki z profilem królowej na błękitnym tle. Lecz grawer, Francuz nie znający dobrze angielskiego, zamiast „Post Paid” – opłata pocztowa uiszczona, napisał „Post Office”. Do adresatów trafiło 200 znaczków z błędnym napisem, który – paradoksalnie – zadecydował o wartości „Błękitego Mauritusa”.

Najwyższy szczyt wyspy – Pieter Both (823 m), przypomina holenderskiego admirała, którego okręt zatonął w 1615 r. w Zatoce Baie du Tombeau. Szczyt wieńczy głaz, który od wieków grozi osunięciem. Według legendy, miał stoczyć się z góry, gdy Anglicy opuszczą wyspę. Anglicy odeszli, a głaz trwa nadal. Podobno gdy spadnie, nastąpi koniec świata.

Czasy kolonialne pamięta Ogród Botaniczny Pamplemousse, do którego prowadzi kuta brama przywieziona na początku XX w. z wystawy światowej w Paryżu. Baobaby osiągają średnicę 15 metrów. W gąbczastym wnętrzu mieszczą tysiące litrów wody, zapylają je nietoperze, a wyglądają jakby korzenie miały w górze.
Przyrodniczą osobliwością parku są kwitnące raz w życiu, w wieku 40 lat, palmy Talipot. Można podziwiać też drzewa hebanowe i eukaliptusy, a w stawach dorodne nenufary, zwane Liliami Królowej Wiktorii.

Ławecki Tomasz

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Nie masz konta? Zarejestruj się »

Zobacz także

Mądra pochwała, twórcza krytyka

pobierz

Jak nauczyć dziecko dbania o porządek

pobierz

Ziołowa apteczka

pobierz

Zdrowy kręgosłup i stawy

pobierz

Polecane artykuły

Array ( [docId] => 28791 )
Array ( [docId] => 28791 )