Amerykański rynek nieruchomości studzony przez Fed 

Data: 24-09-2013 r.

Po głębokiej zapaści amerykańska gospodarka i rynek pracy wychodzą na prostą. Przed Rezerwą Federalną postawiono strategiczny cel: zapewnienie pełnego zatrudnienia, stabilności cen oraz umiarkowany wzrost stóp procentowych. Najbardziej wrażliwy na zmiany polityki pieniężnej jest jednak rynek nieruchomości.  

Widać to szczególnie dobrze w horyzoncie ostatnich kilku lat. To luźna polityka pieniężna doprowadziła do powstania banki spekulacyjnej, zaś podwyżki stóp przyczyniły się do krachu i globalnego kryzysu finansowego oraz recesji. Ostatnio zaś można odnieść wrażenie, że inwestorzy zapomnieli już, że to właśnie zjawiska zachodzące na rynku nieruchomości były źródłem potężnych zawirowań.

W przypadku Stanów Zjednoczonych, znaczenie rynku nieruchomości i cen, ma szczególne znaczenie, zdecydowanie większe niż w pozostałych krajach. Amerykański rynek nieruchomości przeżywa jeśli nie rozkwit, to przynajmniej wyraźne ożywienie. Indeksy S&P/Case-Shiller dla największych metropolii rośnie w ostatnich miesiącach ostatnio po 12 proc. w porównaniu do stanu z poprzedniego roku. Wskaźnik jest o 9 proc. powyżej wieloletniej średniej, ale do szczytu z 2005 r. brakuje mu jeszcze 62 proc. O przegrzaniu cen trudno więc jeszcze mówić.

Fed hamuje na rynku nieruchomości

Fed wpływa na rynek nieruchomości poprzez tzw. ilościowe luzowanie polityki pieniężnej, co polega głównie na skupowaniu obligacji. Wpływa tym samym na rentowność obligacji, co z kolei jest podstawą do ustalania przez banki wysokości oprocentowania kredytów hipotecznych. W latach 2006-2007, gdy bańka na rynku nieruchomości rosła najszybciej, średnie oprocentowanie 30-letniego kredytu hipotecznego wynosiło 6-6,7 proc. Pod koniec 2012 r., wskutek polityki Fed, zmniejszyło się do 3,35 proc.

Jednak już od początku 2013 r. ponownie zaczęło się zwiększać, osiągając w sierpniu poziom 4,46 proc. Ta zwyżka kosztu kredytów o jedną trzecią jest efektem zapowiedzi ograniczenia skali programu skupu obligacji, co doprowadziło do wzrostu rentowności 30-letnich obligacji z 2,8 proc. w kwietniu do 3,9 proc. w sierpniu, czyli o 40 proc. Można się spodziewać, że faktyczne ograniczenie, a w dalszej perspektywie zakończenie skupu obligacji oraz rozpoczęcie cyklu podwyższania stóp procentowych, będzie powodowało dalszy wzrost rentowności obligacji. To z kolei spowoduje podwyższenie kosztów kredytu, co zadziała hamująco na rynek nieruchomości.

Rentowność amerykańskich obligacji 30-letnich i średnie oprocentowanie kredytu hipotecznego (w proc.)

Źródło: Freddie Mac.

Pierwsze symptomy tego zahamowania już widać. Od lutego zaczęła zmniejszać się liczba sprzedanych domów, choć wciąż znajduje się na stosunkowo wysokim poziomie. Od kwietnia maleje liczba rozpoczynanych budów domów, choć wciąż jest sporo wyższa niż przed rokiem. Zmniejsza się również liczba wydanych pozwoleń na budowę. Z kolei spadek aktywności kredytowej, to dobra wiadomość dla inwestorów na Wall Street.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Nie masz konta? Zarejestruj się »

Zobacz także

Prowadzenie książki obiektu budowlanego

pobierz

Badanie stanu prawnego nieruchomości

pobierz

Niedozwolone klauzule w umowie pośrednictwa

pobierz

Ustanawianie urządzeń przesyłowych na gruntach

pobierz

Polecane artykuły

Array ( [docId] => 25115 )
Array ( [docId] => 25115 )