Żadną metodą oceny ryzyka zawodowego nie da się określić, czy w danym zakładzie na 100% nie dojdzie do wypadku. Nie istnieją bowiem procesy pracy, w których można zagwarantować tzw. bezwzględne bezpieczeństwo.
Nie ma pracy, w której można zagwarantować bezwzględne bezpieczeństwo. Proceduralne, a nawet techniczne środki bezpieczeństwa nie zawsze dają zapewnienia pracy bezwypadkowej.
Przy każdej pracy, nawet wyglądającej na zupełnie bezpieczną, w sprzyjających warunkach, może ujawnić się zagrożenie, na które ani pracodawca, ani pracownik nie będą do końca przygotowani. Takie zagrożenie może być z kolei przyczyną wypadku.
Analizując i oceniając ryzyko zawodowe, nie wolno zapominać również o tym, iż człowiek, mimo że uczestniczy w procesie pracy, nie jest narzędziem pracy, ale stanowi jej podmiot. A to niesie za sobą pewne konsekwencje. Są nimi również samodzielne działania, na które mamy ograniczony wpływ (poprzez kształtowanie nawyków i postaw).
Człowiek będący podmiotem pracy wykazuje w niej samodzielność i inwencję, a jeżeli działania te stwarzają zagrożenia, wówczas oszacowane ryzyko końcowe nie odpowiada rzeczywistości.
Ponadto oceny ryzyka zawodowego dokonują konkretni ludzie ze swoją wiedzą, swoim doświadczeniem i swoimi skłonnościami do niedoszacowywania lub przeszacowywania poszczególnych elementów mających znaczenie dla wyniku końcowego.
Praktyka pokazuje, że dość często oceny ryzyka dokonuje się „przy biurku”, nie wchodząc w istotę rodzajów i miejsc wykonywanych zadań oraz bez udziału pracowników, których dotyczy. Można powiedzieć, z dużym prawdopodobieństwem, że ile osób dokonuje oceny ryzyka zawodowego, tyle będzie jej wyników.
Lesław Zieliński, były główny inżynier zarządzania bezpieczeństwem pracy, rejestrowany audytor pomocniczy SZBP wg ISRS
Zobacz także: