Niekiedy inwestorowi udaje się osiągnąć wysokie stopy zwrotu sięgające kilkudziesięciu procent. Niestety nie zawsze taka sama operacja może być powtórzona. Przykładem może być okres hossy i wysokiej koniunktury na rynku funduszy inwestycyjnych, który miał swoje apogeum w latach 2004-2006. Inwestorzy, którzy zakupili w tym okresie jednostki uczestnictwa mogli liczyć nawet na 30 procentowe zyski. Jednakże już od roku 2007 inwestowanie w funduszach nie było takie proste i bardzo duża część osób, która ulokowała środki w drugiej połowie 2006 r., musiała pogodzić się ze stratami.
Inwestycje alternatywne
Coraz większą popularnością cieszą się inwestycje w instrumenty, które na pierwszy rzut oka niewiele mają wspólnego pomnażaniem pieniędzy. Nie jest trudno znaleźć sposoby na zainwestowanie pieniędzy np. w surowce, do których zaliczyć można nie tylko ropę naftową, miedź czy kruszce. Pośrednio można np. dokonać zakupu akcji firm zajmujących się wydobyciem kopalin. Można to zrobić na kilka sposób – od bezpośredniego zakupu akcji na giełdzie czy też zakupu jednostek uczestnictwa w funduszach (z reguły są to fundusze zamknięte), które następnie budują portfel inwestycyjny w oparciu np. o akcie firm z sektora gazowego, ropy naftowej czy energetyki.
Alternatywą mogą być inwestycje w trunki: wino, whisky bądź brandy. Inwestowanie z reguły polega na wykupieniu jednostek uczestnictwa w funduszu zamkniętym, który dokona zakupu odpowiednich butelek bądź beczek tzw. trunków inwestycyjnych. Są to specjalne gatunki wina bądź whisky, które po wyprodukowaniu jedynie leżakują nabierając wartości w specjalnych przechowalniach (często produkowane są w jednym kraju, a przechowywane w innym).
Natomiast inwestor, nabywca jednostek uczestnictwa nie dostaje butelki czy skrzynki do domu – najczęściej w ogóle nie widzi samego produktu na oczy. Podpisywana jest umowa np. na okres 3 lub 5 lat, po którym po sprzedaży butelek na specjalnych aukcjach zyski wędrują do inwestora (po potrąceniu prowizji funduszu). Inwestycja taka przypomina więc ekskluzywną lokatę.
Podobnym produktem inwestycyjnym są lokaty bądź fundusze inwestujące w sztukę. Najczęściej fundusz dokonuje zakupu obrazów młodych, dobrze zapowiadających się artystów, promuje ich twórczość, a gdy ich dzieła stają się coraz bardziej pożądane na rynku sztuki, może je sprzedawać powielając zyski. Także w tym przypadku drobny inwestor kupuje nie dzieła sztuki, a certyfikaty uczestnictwa bądź lokaty.
Spółki w fazie wzrostu
Na giełdzie, jak wcześniej wspomniano, można inwestować w różnoraki sposób. Można kupować akcje bezpośrednio – wystarczy posiadać rachunek maklerski, który jest coraz częściej „dodawany” do zwykłego rachunku osobistego w banku. Można też inwestować w spółki pośrednio – poprzez fundusze inwestycyjne, które same dobierają portfel spółek.
Ale można także inwestować za pośrednictwem tzw. funduszy venture capitals lub private equity. Jest to inwestowanie w Polsce jeszcze mało popularne, dość ryzykowne, ale też przynoszące ponadprzeciętne zyski. Inwestowanie w fundusze tego rodzaju to pewien sposób na „wyprzedzenie rynków”, można je porównać do kupowania po okazyjnej cenie.
Fundusze private equity to przedsięwzięcia inwestycyjne,
które wyszukują na rynku młode, dobrze zapowiadające się spółki, bardzo
często jeszcze we wczesnej fazie rozwoju lub dopiero na etapie pomysłu
na biznes. Zasada jest prosta – biznesmen ma pomysł i zapał do pracy, a
fundusz środki na realizację projektu. Jeżeli obie strony uznają, że
jest duża szansa na powodzenie przedsięwzięcia, wówczas fundusz
inwestuje w taką młodą spółkę, może też objąć pakiet kontrolny akcji.
Po
jakimś czasie spółka zaczyna przynosić zyski, jej wartość szybko
rośnie. Wtedy fundusz może odsprzedać swój pakiet akcji z reguły z
bardzo dużym zyskiem. Często właśnie w tym momencie spółka wchodzi na
giełdę, ale możliwe są też warianty, że fundusz inwestuje w spółkę już
notowaną na parkiecie (w Polsce najczęściej na rynku NewConnect).
Inwestycje tego rodzaju przynoszą stopy zwrotu na poziomie nawet 30
proc., co przy giełdowej średniej ok. 5-10 proc. wydaje się perspektywą
bardzo nęcącą. Trzeba jednak zastrzec, że bardzo często inwestowanie w
ten sposób niesie także ponadprzeciętne ryzyko.
Jarosław Pawlak, Merbanco Doradcy Finansowi
Zobacz także: