Czy rzeczywiście potrzebujemy ubezpieczenia przy kredycie

Przy udzielaniu kredytów hipotecznych banki nakładają na klientów obowiązek ubezpieczania nieruchomości. Częstym związanym z tym procederem jest narzucanie konsumentom danego ubezpieczyciela. Nierzadko zdarza się, że akurat oferta ubezpieczyciela współpracującego z bankiem nie jest dla kredytobiorcy najkorzystniejsza. Gdy zaistnieje możliwość znalezienia bardziej adekwatnej oferty warto negocjować warunki samodzielnego ubezpieczania nieruchomości, które zostaną później przedstawione w banku. 

Klienci chcący uzyskać kredyt muszą także niekiedy w ramach zabezpieczenia wykupić ubezpieczenie na życie. W takiej sytuacji konieczne jest sprawdzenie jego zakresu, który określany jest przez ogólne warunki ubezpieczeń (OWU). Robert Tomaszewski, Dyrektor Zarządzający Saveinvest podpowiada, że warto w szczególności zwrócić uwagę na problem tzw. „wykluczenia”. Są to sytuacje, w których ochrona ubezpieczeniowa nie działa. Jeśli odpowiednio wcześniej nie zostanie to sprawdzone przez konsumenta, może mieć to dla niego bardzo negatywne konsekwencje. Gdy dojdzie do nagłego zdarzenia, które skutecznie uniemożliwia spłatę kredytu, może się okazać, że z jakiś względów ubezpieczyciel mimo wszystko nie przejmie zobowiązania dalszej spłaty długu kredytobiorcy.

Przykładowo – wykupione ubezpieczenie może okazać się iluzoryczne i pokryje tym samym spłatę jedynie kilku rat. Zdaniem specjalistów kategorycznie nie warto korzystać z ubezpieczeń dołączonych do kredytów konsumpcyjnych. Zazwyczaj taka opłata podnosi jedynie całkowity koszt kredytu. Klient nie ma z tej racji żadnych profitów, w zamian jedynie zarabiają banki i ubezpieczyciele.

W przypadku wymaganego przez banki ubezpieczenia kredytu mieszkaniowego z niskim wkładem własnym, lub też bez niego, trzeba sprawdzić do kiedy i w jakiej wysokości będą płacone takie składki na ubezpieczenie. Warto również jednoznacznie określić od czego będzie zależała ich wysokość.

Bardzo często w placówkach bankowych przy zakładaniu konta, czy udzielaniu kredytów, padają oferty kart kredytowych. Mają one prowadzić do obniżenia oprocentowania. Warto się wtedy zastanowić, na ile jest to opłacalne rozwiązanie. Czasami bowiem po zakończeniu okresu promocyjnego opłata za taką kartę przewyższy oszczędności z niższego oprocentowania. Natomiast w chwili, gdy bank nie narzuca obowiązku regularnego korzystania z karty oraz opłaty miesięczne nie są wysokie, takie rozwiązanie może okazać się korzystne dla klienta.

Zazwyczaj najwięcej zbędnych, z punktu widzenia konsumenckiego, produktów proponowanych jest przez firmy pośredniczące w zaciąganiu kredytów. Warto mieć na uwadze, że często tacy doradcy pobierają prowizje od każdego sprzedanego produktu. Dlatego rzadko mogą kierować się stricte dobrem klienta. Taka osoba może np. przekonać kredytobiorcę o wymaganiach banku dotyczących posiadania produktów inwestycyjnych stanowiących dodatkowe zabezpieczenie. Zwykle jest to nieprawda. Wiąże się natomiast z obowiązkiem regularnego wpłacania zadeklarowanej kwoty. Natomiast wcześniejsza rezygnacja z takiego programu często skutkować może nawet utratą wszystkich, bądź też większości, wpłaconych wcześniej pieniędzy.

Doradcy niejednokrotnie namawiają, by klient od razu dokonał wpłaty odpowiedniej kwoty na dany produkt inwestycyjny. Ma to na celu aktywację zabezpieczenia od początku trwania procesu. Ponieważ najczęściej jest to kwota znacząca, doradca będzie w stanie i tu pomóc. Sprawi, że bank pożyczy i na ten cel dodatkowe pieniądze. Kwota taka zostaje w konsekwencji doliczona do ogólnej kwoty kredytu. W takiej sytuacji konsument, nie dość że płaci wyższą ratę, dodatkowo także spłaca odsetki od części pieniędzy wpłaconych na to ubezpieczenie.