Jolanta A. od 1 września 1992 r. do 31 sierpnia 2005 r. pracowała w Fundacji N. jako nauczyciel mianowany za wynagrodzeniem w łącznej kwocie 2.200 zł miesięcznie. Od 1 września 2005 r. pracownica przeszła na wcześniejszą emeryturę, przy czym w listopadzie 2005 r. strony zawarły umowę o pracę na czas określony do 30 czerwca 2006 r. (następnie przedłużony do 30 czerwca 2008 r.).
Pracownica miała być zatrudniona na cały etat, na stanowisku nauczyciela kształcenia zintegrowanego (klasy 1-3) za wynagrodzeniem brutto 900 zł (od stycznia 2007 r. - 950 zł, a od stycznia 2008 r. - 1.126 zł). W okresie zatrudnienia Jolanty A. (od listopada 2005 r.) fundacja zatrudniała jeszcze 2 nauczycielki nauczania zintegrowanego, które otrzymywały znacznie wyższe wynagrodzenie.
Pracodawca ustalał wynagrodzenie nauczycieli poprzez indywidualne negocjacje przy zatrudnianiu. Jolanta A. pracowała przez 18 godzin lekcyjnych tygodniowo, a pozostałe nauczycielki 18 lub 20 godzin. Spośród wszystkich 3 nauczycielek tylko Jolanta A. była nauczycielem mianowanym, zaś pozostałe dwie były nauczycielkami kontraktowymi. Przed sądem Jolanta A. domagała się od fundacji odszkodowania za naruszenie wobec niej zasady równego traktowania w zatrudnieniu. Sąd II instancji przyznał jej tylko 7.000 zł dlatego pracownica poskarżyła się do SN.
Zdaniem Sądu Najwyższego:
Sąd Najwyższy przyznał jej rację. Stwierdził, że Jolanta A. świadczyła taką samą (jednakową) pracę jak pozostałe nauczycielki nauczania zintegrowanego. Ustalone w umowie o pracę wynagrodzenie było ustalone niekorzystne w stosunku do wynagrodzeń pozostałych pracownic wykonujących jednakową pracę. I nie straciło ono swojego dyskryminującego charakteru tylko dlatego, że pracodawca był zainteresowany zatrudnieniem pracownicy wyłącznie na takich warunkach płacowych a ona się na to godziła.