Największym podobieństwem, które łączy obie potrawy jest spora dowolność w doborze składników, a także warunek, iż do ich przyrządzania używamy wyłącznie warzyw, zapominając o mięsie.
Zupa ta jest kolorową mieszanką świeżych warzyw i ziół, zmiksowanych i zalanych bulionem z dodatkiem oliwy z oliwek i octu winnego. Pierwsze skrzypce grają tu soczyste pomidory, ogórek, papryka, cebula i czosnek – produkty, z uprawy których słynie słoneczna Hiszpania. Rodacy Cervantesa aż do momentu serwowania trzymają gazpacho w lodówce, a ponadto często dorzucają do gotowego dania kilka kostek lodu dla dodatkowego jego schłodzenia.
Za ojczyznę tej zupy uważa się bezsprzecznie położoną na samym południu Andaluzję. Jeszcze w czasach Starożytnego Rzymu cesarz Handrian wprowadził do jadłospisu swoich stacjonujących na tych terenach żołnierzy rodzaj pełnego składników mineralnych napoju, zwanego posca, który przygotowywano mieszając wodę z wytrawnym winem lub odrobiną octu winnego oraz z ziołami i przyprawami dla smaku. Dzięki zawartości witaminy C chronił on legionistów przed szkorbutem, a także oczyszczał przewód pokarmowy z toksyn i bakterii.
Kilkaset lat później, w czasie konkwisty arabskiej, nowi przybysze wzbogacili ten protyp gazpacho o świeże warzywa, dodając pokrojoną na kawałki, smażoną paprykę. Pomysł ten był już znany Arabom od wieków, w Afryce Północnej wielką popularnością cieszyła się bowiem potrawa o nazwie alboronía, rodzaj paprykarza z bakłażanem, duszony w wysokim, ceramicznym dzbanie, który wyglądał jak tadżin z uchem.