Błędne ustalenie momentu rozpoczęcia dnia wolnego nie zawsze oznacza pracę w nadgodzinach, a pracownicy nie mają z tego tytułu roszczeń do pracodawcy. Tak wynika z wyroku Sądu Najwyższego z 10 kwietnia 2013 r. (II PK 282/12).
Pracodawca planując czas pracy pracownika ma obowiązek m.in. zachować zasadę przeciętnie 5-dniowego tygodnia pracy. To, które dni wyznaczy jako wolne zależy jednak od niego, np. raz ustanowi wolną sobotę, innym razem poniedziałek. Może też w jednym z tygodni zaplanować pracownikom 6 dni pracy, a w innym np. 4. Jeśli w danym przypadku jest dozwolona praca w niedzielę (np. w systemie zmianowym), może również ją wyznaczyć, udzielając w zamian inny dzień wolny z tytułu niedzieli. Musi jedynie pamiętać o tym, aby:
- w każdym tygodniu pracowniczym zapewnić co najmniej 35 godzin odpoczynku tygodniowego (przy przejściu pracownika na wcześniejszą zmianę wystarczą 24 godziny) i
- zgadzała się minimalna liczba dni wolnych, jakie pracownikowi trzeba zapewnić w okresie rozliczeniowym (jest ona równa sumie niedziel, sobót i świąt nieprzypadajacych w niedzielę) – np. 11 w maju 2013 r.
Kodeks pracy nie ustanawia definicji dnia wolnego. Wskazuje jedynie początek i koniec niedzieli. Jednak w przypadku dnia wolnego z tytułu przeciętnie 5-dniowego tygodnia pracy (którym najczęściej jest wolna sobota), takich granic czasowych nie przewidziano. Ministerstwo pracy uważa zatem, że trzeba w tym zakresie odwołać się do tzw. doby pracowniczej.
Liczy się ją jako 24 godziny od momentu rozpoczęcia pracy. Dzień wolny zaś rozpoczyna się dopiero z chwilą zakończenia ostatniej doby pracowniczej, w której pracownik wykonywał pracę. Sąd Najwyższy w niedawnym wyroku generalnie potwierdził stanowisko ministerstwa. Jednak uznał, że są wyjątki.
Podstawa prawna:
- art. 147, art. 1513 ustawy z 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy (tekst jedn.: Dz. U. z 1998 r. nr 21, poz. 94, ze zm).
Michał Culepa, Szymon Sokolik
Zobacz także: